W sobotni wieczór mieszkaniec gminy Ostrów Mazowiecka postawił na nogi służby ratownicze. Mężczyzna poinformował, że ma w szopie bombę lotniczą, którą zdetonuje wysadzając siebie i połowę swojej miejscowości. Alarm był fałszywy, mężczyzna odpowie przed sądem za swój nieodpowiedzialny wybryk.

W sobotę wieczorem dyżurny ostrowskiej komendy otrzymał niepokojące zgłoszenie od mężczyzny twierdzącego, że ma w szopie bombę lotniczą, którą zdetonuje wysadzając siebie i połowę swojej miejscowości. Na miejsce natychmiast pojechały służby, w tym Policja, straż pożarna oraz pogotowie. Policjanci z zachowaniem ostrożności sprawdzili drogę dojazdową do posesji, budynki gospodarcze oraz dom, w którym siedział na łóżku zgłaszający (47 lat). Mężczyzna był pod wyraźnym działaniem alkoholu. Nie był w stanie logicznie wytłumaczyć policjantom, co było powodem jego zachowania. 47-latek będzie z swojego zachowania tłumaczył się przed sądem.

Przypominamy, że kto, wiedząc, że zagrożenie nie istnieje, zawiadamia o zdarzeniu, które zagraża życiu lub zdrowiu wielu osób, podlega karze do 8 lat pozbawienia wolności. Telefony o podłożeniu ładunków wybuchowych uruchamiają całą lawinę działań policji i innych służb zaangażowanych w zabezpieczenie miejsca rzekomego podłożenia ładunku. Autorzy takich "żartów" są pociągani do odpowiedzialności karnej. A oprócz odpowiedzialności karnej osoby takie mogą także zostać zobowiązane do zwrotu kosztów akcji służb oraz wypłaty odszkodowań. Kodeks wykroczeń za wprowadzenie w błąd instytucję użyteczności publicznej albo innego organu ochrony bezpieczeństwa, porządku publicznego lub zdrowia, przewiduje karę aresztu, ograniczenia wolności lub grzywnę.

Autor: mł.asp. Marzena Laczkowska